Abp Hoser: Homilia z okazji uroczystości św. Wincentego Pallottiego

+ Henryk Hoser SAC

ŚWIĘTY WINCENTY PALLOTTI
Homilia w kościele Świętego Zbawiciela na Fali
21 stycznia 2008 r.

Wielebny Ojcze Generalny,
Drodzy Bracia i Siostry,
Drodzy Przyjaciele,

Długa tradycja dotycząca życia św. Wincentego Pallottiego chce, aby jego charyzmat objawiał się z podwójną mocą w okresie Bożego Narodzenia i Objawienia Pańskiego, oktawie obchodzonej w kościołach Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego w latach 1836 -1969.

Jej namacalne ślady znajdujemy jeszcze w posągach w szopce wystawianej co roku na placu św. Piotra. Kościoły historycznego centrum  (Spirito Santo dei Napoletani, San Carlo al Corso, San Silvestro in Capite i wreszcie Sant’Andrea della Valle) widziały kolejno różne działania, nie tylko na szczeblu Miasta Rzym, ale również na szczeblu międzynarodowym i powszechnym. Rzeczywiście, Święty Założyciel chciał pokazać powszechny charakter Kościoła.

Jednak ten, którego nazywamy apostołem i mistykiem, wypatrywał bardziej odległych i głębszych rzeczywistości. Pełen natchnienia wiary, przepełniony nieskończoną i miłosierną Miłością, starał się ekstrapolować i przybliżyć dwie prawdy: kim jest Bóg i kim jestem ja?

Okres Bożego Narodzenia był widziany jako następstwo objawienia wcielonego Boga, względem kolejnych, dopełniających się i pedagogicznie uporządkowanych (ordinate?) teofanii.

Pasterzom w Betlejem, gdzie tak jak oni żył kiedyś młody Dawid, anioł zapowiedział „Zbawiciela, którym jest Mesjasz, Pan” (Ł 2,11).

Mędrcom ze Wschodu objawił się jako Król, Bóg i złożony w ofierze; harmonia darów, które przynoszą, jest bardziej niż znacząca: „Ze Wschodu przybyli Mędrcy do Betlejem, by oddać Panu pokłon, i ofiarowali Mu cenne dary: złoto, wielkiemu królowi; kadzidło, prawdziwemu Bogu; mirrę temu, który miał umrzeć” (ant al. Ben (?).

W chrzcie Jezusa objawił się Syn Boży, umiłowany przez Ojca posłanego
w Duchu Świętym.

W Kanie Galilejskiej, w czasie wesela, Mesjasz wkracza w życie codzienne za pośrednictwem małżeństwa i rodziny. Ówczesna liturgia komentuje to następująco:

„Dzisiaj Kościół, obmyty z winy w rzece Jordan,
łączy się z Chrystusem, swoim Oblubieńcem,
przybywają Mędrcy z darami na królewskie zaślubiny
a woda przemieniona w wino rozwesela biesiadujących”
(Epifania, Ant. al Ben.).

Wincenty Pallotti, wnikliwy teolog i wspaniały pasterz, potrafił połączyć wszystkie duchowe, katechetyczne i homiletyczne elementy w audiowizualny obraz, który przyciągał, ale przede wszystkim ukazywał głębię wiary, bogactwo Objawienia oraz znaczenie misji i apostolstawa.

Motyw teofanii u Pallottiego pokazuje, do jakiego stopnia jego duchowość jest zakorzeniona we wspaniałej wizji historii zbawienia. Pytanie Mojżesza, jeszcze zwykłego pasterza na pustyni: „Dlaczego krzak nie płonie?” – prowadzi go do wielkiej chwili wkroczenia Boga w bieg wydarzeń całej ludzkości. Ogień staje się jednym z symboli Boga, substratem jego tajemnicy, ponieważ Bóg, w samym sobie, zawsze pozostaje nieuchwytny.

Ogień oddziaływuje podwójnie: z jednej strony daje światło i grzeje, z drugiej oczyszcza.

Bóg objawia się Mojżeszowi jako aktywny i żywy pierwiastek. Mówi: „Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu” (Wj 7, 7-8).

Bóg wyzwoliciel prowadzi swój lud pod postacią słupa ognia. Na górze Synaj sam Bóg przekazuje Mojżeszowi dziesięć słów życia: „A wygląd chwały Jahwe w oczach synów Izraela był jak ogień pożerający na szczycie góry” (Wj 24,17).

Wiele lat później Pan Jezus powie: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię, i jakże pragnę, ażeby już zapłonął” (Ł 12,49).

Wraz z Mojżeszem i Pallottim przybliżamy się do innego tajemniczego ognia, ognia z Wieczernika w dniu Zesłania Ducha Świętego: „Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął [jeden]. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym” (Dz 2,3-4).

Ogień, symbol Bożej obecności i potęgi, te języki ognia, które się rozdzielają i spoczywaja na każdym z Apostołów, są dowodem wpływu Boga na nich, zgromadzonych w Wieczerniku.

Dochodząc do tego obrazu, na którym opiera się pallotyńska duchowość, nie możemy pominąć motywu przewodniego (linea guida?), który odnosi się do samej natury ognia.

Nie jest więc ryzykownym twierdzenie, że Palloti często używa mistycznego języka.

Pomijając ogień potępienia i Czyścca, na jego ustach czy na kartach papieru dzisiątki razy pojawia się słowo „ogień”: ogień pod kuchnią – który Święty bardzo starał się oszczędzać -, ogień miłosierdzia, ogień nieskończonej miłości. To słowo – klucz do bezgranicznej Bożej rzeczywistości.

Ogień miłości przemienia się w apostolski ogień, aby odpowiedzieć na gorące pragnienie Zbawiciela i nas oczyścić.

Dzisiaj, tak jak wczoraj, św. Wincenty Pallotti zachowuje dla nas ważną lekcję. Uczeń Chrystusa, Apostoł wychodzący z Wieczernika Ducha Świętego, w którym mieszka ogień miłości, nie może pozstawać bierny, obojętny, bezczynny wobec dramatycznie spragnionego i głodującego świata, świadomego zbawienia czy nie.

W apokaliptycznych fazach historii człowieka rozbrzmiewa w uszach srogie upomnienie, skierowane do Kościoła w Laodycei: „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący ani zimny, chcę cię wyrzucić
z mych ust” (Ap 3,16).

Posłuchajmy jeszcze ostatni raz żarliwych słów Założyciela:

„Odkupiciel rodzaju ludzkiego wyraźnie zapewnił, że przyszedł, żeby ogień swojej miłości rzucić na ziemię, i pragnie tylko, żeby już zapłonął; tyle działał i gorąco pragnął, żeby we wszystkich sercach zapłonął ogień miłosierdzia, miłości nieskończonej, z którą przyszedł nas uwolnić nawet za cenę zgody na Śmierć na Krzyżu, że ze świętą niecierpliwością czekał na chwilę, w której wyleje całą cenną krew: Ignem veni mittere in terram et quid volo nisi ut accendatur” (Ł 12, 49).

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię, i jakże pragnę, ażeby już zapłonął!” (Ł 12,49).

Tłumaczyła Marta Kupiec