DRK: „Tej straty nie da się niczym wypełnić!”

Bukawu (Fides) – Demokratyczna Republika Konga będzie miała nowego prezydenta, na którego Kongijczycy czekali od wielu lat. Niepokoje powyborcze związane z podejrzeniem sfałszowania wyborów świadczą o tym, iż dla większości Kongijczyków Felix Tshisekedi nie będzie tym, na kogo głosowali.

Misjonarze pracujący w tym kraju mają jednak nadzieję na zaprzysiężenie nowego prezydenta i uspokojenie umysłów .

Czy nowy prezydent dokona zwrotu w historii jednego z najuboższych , najbardziej wyniszczonych przez wojny i konflikty kraju? Bieżące wydarzenia, walki plemienne, setki osób zabitych w zbiorowych masakrach zdają się temu przeczyć?

Młodzi Kongijczycy marzą jednak o lepszym życiu, mówi o. Alberto Rovelli ze wspólnoty Ojców Białych z Bukawu, na wschodzie DR Konga, gdzie toczy się krwawy konflikt o kontrolę nad bogactwami naturalnymi kraju.

Marzą o lepszym życiu, ale w Europie! Ponieważ stracili nadzieję na lepszą ojczyznę. Niestety, jak podkreśla zakonnik, to marzenie staje się dla nich pułapką, zwykle bez wyjścia, koszmarem bez szans uwolnienia się, wegetacją w obozach dla uchodźców.

Kongo należy do najuboższych krajów świata, z najwyższym wskaźnikiem uchodźstwa. Od kilkunastu lat toczy się na jego obszarze konflikt zwany III wojną światową, ze względu grę międzynarodowych interesów. Coraz więcej obszarów kraju dotkniętych jest krwawymi wojnami rebelianckimi, których ofiarą jest zwykle miejscowa ludność. Tylko miesiąc temu, przed świętami Bożego Narodzenia, na zachodzie kraju w czterech wioskach wymordowano 900 osób. Masakra miała, jak informuje Komisariat ONZ ds. Praw człowieka podłoże plemienne.

„Tutaj każdy może opowiedzieć dramatyczną historię z udziałem swojej rodziny. Powinniśmy wsłuchać się w te historie i wiele się z nich uczyć”.

Z danych Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców wynika, iż w ostatnich latach z Konga wyemigrowało 800.000 Kongijczyków. Uciekli przed przemocą, ubóstwem, brakiem pracy. Celem ich wędrówki była Uganda (240 tys.) i Burundi 80 tys.

Wielu młodych ludzi nie powiadamia swoich rodzin o zamiarze wyjazdu. Sprzedają dom, auto i pieszo, bądź prowizorycznymi pojazdami uciekają do Burundi. Tam trafiają do obozów dla uchodźców, w których tysiące ludzi czeka na wyjazd do Europy, Ameryki lub gdzie indziej.

Zwykle nie posiadają dokumentów, umożliwiających wyjazd. Próbując zdobyć fałszywe papiery trafiają w ręce przemytników i przestępców. „Setki młodych ludzi z Bukawu od lat czekają w obozach dla uchodźców w Ugandzie na fałszywe dokumenty, płacąc pośrednikom coraz więcej pieniędzy. Ci często znikają, a oni pozbawieni pieniędzy, kontaktu z rodziną pozostają w obozach”, relacjonuje kapłan.

„Zapłaciłem 1000 dolarów i czekałem. Bardzo długo. Potem dowiedziałem, się, że przede mną na dokumenty czeka jeszcze 2.000 kobiet, dzieci i mężczyzn. Ale jeśli zapłacę 10.000 dolarów to w ciągu 15 dni mam szansę wyjechać”, mówi mieszkaniec z Bukawu, który postanowił pozostać w Kongu. „Pomyślałem, za 10.000 dolarów to i tutaj sobie poradzę. Może uda mi się zrobić coś pożytecznego dla kraju!”

„Z Demokratycznej Republiki Konga szmuglowane są nie tylko minerały, ale także młodzi ludzi”, mówi z goryczą ks. Rovelli. „Tej straty nie da się niczym zastąpić!”.

(Fides, taz) (U.S.)