Image

Jan Paweł II – Ojciec i przyjaciel misjonarzy

Pocałunek Papieża – wzbudza powołanie kapłańskie i misyjne
W późne i ciemne wieczory tropikalne, oświetlone tylko blaskiem gwiazd i księżyca, u źródeł Nilu w Rwandzie, pierwsi polscy pallotyńscy misjonarze (lata siedemdziesiąte) snuli przeróżne opowiadania i wspomnienia, tęskniąc za Ojczyzną. Jedno szczególnie utkwiło mi w pamięci, gdyż związane jest z osobą Ojca świętego Jana Pawła II.
W latach sześćdziesiątych ks. kardynał Karol Wojtyła wizytował jedną z parafii na Podhalu, gdzie witał się serdecznie z księdzem proboszczem i parafianami. Małego ministranta Jacka, przyszłego wielkiego misjonarza Rwandy, Zairu i Belgii, pocałował w czoło. Dla Jacka, jak się domyśliłem później, nie był to tylko pocałunek powitania, pocałunek pokoju, ale akt wzbudzenia powołania kapłańskiego i misyjnego, z którego był i jest tak bardzo dumny!
 
Ocet na „toast” z okazji wyboru Rodaka na Stolicę Apostolską
Gdy pierwsi pallotyńscy misjonarze dotarli do Rwandy, mieli poważne trudności w zaadoptowaniu się do nowej kultury i nowego środowiska afrykańskiego. W Polsce pytano się nas o Rwandę: co to za kraj, gdzie on jest, na którym kontynencie? Rwandyjczycy nie wiedzieli, gdzie znajduje się Polska. Dopiero wybór Karola Wojtyły, Polaka, na Papieża, uświadomił Rwandyjczykom nasze polskie pochodzenie.
Gdy 16 października 1978 r. ogłoszono wybór nowego papieża, Polaka, wielu misjonarzy i miejscowych księży i świeckich składało nam polskim pallotynom, gratulacje, z czego byliśmy bardzo dumni. W jednej z naszych parafii w dniu wyboru Jana Pawła II był tylko jeden starszy misjonarz pallotyn, ojciec Ignacy, do którego z gratulacjami przybyli sąsiedzi, salezjanie, belgijscy misjonarze, prosząc o „toast” na cześć Papieża Polaka, gdyż znali tylko tyle z polskich obyczajów. Ojciec Ignacy, wzruszony, nie mógł znaleźć wśród zapasów żywności odpowiedniej butelki. Wreszcie znalazł w swoim przekonaniu godny napitek i… zaskoczył gości. Okazało się, że pomylił butelki i przyniósł… ocet!
 
Motyka zamiast pastorału
W 1990 r. Rwanda miała zaszczyt gościć Ojca Świętego Jana Pawła II. Program wizyty był bardzo bogaty. Odbyły się spotkania z inteligencją, młodzieżą, biskupami, przedstawicielami miejscowych władz i innych religii. Ale w sercach Rwandyjczyków utkwił w pamięci fakt spotkania z rolnikami, którzy stanowią ponad 95% ludności. Rwanda jest krajem górzystym, bardzo zaludnionym.  Image
Ziemia na zboczach wzgórz uprawiana jest w sposób więcej niż tradycyjny, za pomocą motyki. Nie znane i nie używane są tu inne maszyny rolnicze, takie jak pług, ciągnik, siewnik czy kombajn. Cała ciężka praca rolnika wykonywana jest ręcznie!
Jan Paweł II osobiście poznał trud ciężkiej pracy i jej wartość, gdy w młodości przez cztery lata ciężko pracował w kamieniołomach i fabryce Solvay w Krakowie. Stąd podczas spotkania z rolnikami z Rwandy wziął w swoje ręce motykę, to archaiczne, jak na koniec XX wieku, narzędzie pracy milionów mieszkańców Rwandy i pobłogosławił je, dowartościowując w ten sposób ogromny trud większości Rwandyjczyków.
 
Niechciany Zwiastun pokoju
Pod koniec lat osiemdziesiątych tak bardzo pokojowa i „rajska” Rwanda zmierzała do zbrojnego konfliktu. Już od 1981 r. w swych objawieniach w Kibeho Najświętsza Maryja Panna przestrzegała świat i Rwandę przed katastrofą wojny, która grozi ludności, jeśli nie nawróci się, nie będzie się prawdziwie modlić i nie zaprzestanie działań niezgodnych z Ewangelią.
Drugim posłańcem niebios był Ojciec święty Jan Paweł II, który będąc w Rwandzie od 7 do 9 września 1990 r., nawoływał do zgody, pojednania, miłości, zachęcał Rwandyjczyków do budowania pokoju. Nawiązując do słynnego powiedzenia, że Rwanda jest krajem tysiąca wzgórz, proponował, aby na tysiące problemów nurtujących Rwandę, znaleźli czym prędzej, tysiące pozytywnych odpowiedzi!
Niestety, nie skorzystaliśmy z uprzedzenia Matki Bożej, nie skorzystaliśmy też z posłania papieskiego. Kilka tygodni po jego wizycie wybuchła straszna, bratobójcza wojna domowa, zakończona w 1994 r. ludobójstwem prawie dwóch milionów Rwandyjczyków!
Ojciec święty wielokrotnie nawoływał naród rwandyjski do zaprzestania walk, masakr, zachęcał do rozmów, do pokoju. To on pierwszy nazwał po imieniu to, co działo się w Rwandzie: ludobójstwo! Jednak ani Rwanda, ani inne kraje i narody nie wzięły sobie do serca jego wołania o ratunek dla Rwandy! Po wojnie pozostały liczne rany, które nie chcą się goić, gdyż tkwią w nich jeszcze ciernie egoizmu, pychy, braku przebaczenia i prawdziwej miłości.
 
Ojciec sierot
Jednym ze skutków straszliwej wojny w Rwandzie jest olbrzymia ilość wdów i sierot. Są setki tysięcy dzieci w różnym wieku, których cichy płacz, przepełniony żalem do dorosłych „bawiących się” w wojnę, dociera do wrót niebieskich i do serc wielu wrażliwych ludzi.
Pierwszym z nich był Ojciec Święty Jan Paweł II, który polecił zbudować Centrum dla sierot w Rwandzie. Dzięki dynamicznej postawie ówczesnego Nuncjusza Apostolskiego Rwandy, Polaka, ks. abpa Juliusza Janusza, centrum zostało wybudowane w Mbare, w środku Rwandy.
Idąc za głosem Jana Pawła II, chcąc przyjść z pomocą najbiedniejszym z biednych – sierotom w Rwandzie – pallotyni w Polsce i Rwandzie, przy udziale wielu osób świeckich, zorganizowali dzieło „Adopcji Serca”, które działa już od kilku lat. Obecnie obejmuje opieką prawie cztery tysiące sierot w Rwandzie.
 
Wielki Misjonarz – Ojciec i przyjaciel misjonarzy
Od lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w Rwandzie i sąsiedztwie pracowało i pracuje wielu polskich misjonarzy i misjonarek z różnych zgromadzeń zakonnych, którzy już mocno wrośli w rwandyjską rzeczywistość. Mają liczne tubylcze powołania i wiele miejscowych sióstr i księży.
 Image Pamiętam wyjątkowe spotkanie polskich misjonarzy w Nuncjaturze Apostolskiej w Kigali z Janem Pawłem II, gdzie każdy z nas mógł zbliżyć się do niego, powiedzieć kilka słów, ucałować pierścień Rybaka i odejść obdarowany, nie tylko papieskim różańcem, ale ogromną siłą ducha, która emanowała od Ojca świętego. Ta siła sprawia, że pomimo tak wielu trudności, przeróżnych problemów, nawet czasami wrogości, chcemy trwać na posterunku naszego powołania misyjnego, tak jak on – do końca!
Wielu z misjonarzy miało łaskę być na audiencji u Ojca świętego w Rzymie. Pozostały pamiątkowe zdjęcia i w sercu wielkie wzruszenie, które sprawiło, że jak przez mgłę słyszymy słowa otuchy, zachęcenia, błogosławieństwa…, czasami pytanie o zdrowie konkretnego misjonarza, misjonarki…! Skąd on nas znał? Może widział sercem?

 

 
W wigilię Królowej Polski, 2 maja br., wszyscy polscy misjonarze pracujący w Rwandzie i okolicy, spotkali się, pod przewodnictwem Nuncjusza Apostolskiego w Rwandzie, w nowym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Kabuga, aby jeszcze raz złożyć hołd Wielkiemu Misjonarzowi świata Janowi Pawłowi II, wyrazić naszą wdzięczność za Jego posługę wśród nas, modlić się za Niego i do Niego, zwłaszcza prosząc o siłę i moc jaką On posiadał, do wiernego i wytrwałego naszego posługiwania Kościołowi misyjnemu.
Będziemy też modlić się w intencjach obecnego Ojca Świętego Benedykta XVI, aby na wzór Jana Pawła II był dobrym Ojcem, zwłaszcza dla młodych Kościołów misyjnych i misjonarzy całego świata!
 
Ks. Zbigniew Pawłowski SAC
Rwanda