16 grudnia w Bazylice Świętego Piotra sakrę biskupią otrzymał arcybiskup Giampietro Dal Toso, nowy prezydent Papieskich Dzieł Misyjnych.
W opublikowanym przez agencję informacyjną FIDES wywiadzie dostojnik misyjnej dykasterii Propaganda Fide mówi o istocie misji Kościoła i źródle misyjnego zapału. Podkreśla, iż Królestwo Boże należy do Boga i tylko Bóg może udzielić nam łaski głoszenia jego Zbawczej Nowiny. My ze swej strony jako wspólnota Kościoła, mamy pielęgnować ścisłą relację z Bogiem otwierając się na działanie Jego Ducha, który jest motorem misji.
O działalności Papieskich Dzieł Misyjnych
Kościół jest ze swej natury misyjny i jego podstawowym zadaniem jest głoszenie Radosnej Nowiny o Chrystusie. Papieskim Dziełom Misyjnym przypada w udziale pomoc młodym Kościołom na terenach misyjnych w budowaniu własnych struktur i uzyskiwaniu samodzielności. Dzieła udzielają pomocy materialnej na budowę seminariów duchownych, kościołów, na formację kapłanów i współpracowników kościelnych. Oprócz pomocy finansowej do krajów misyjnych płynie pomoc duchowa wiernych Kościoła powszechnego. Podstawowym zadaniem Dzieł jest bowiem budzenie świadomości misyjnej wśród ochrzczonych i uwrażliwianie na duchowe i materialne potrzeby misji.
Pomoc finansowa jest sensowna tylko wtedy, jeśli stanowi element większej struktury, której fundamentem jest pragnienie głoszenia. Gdy w XIX – wiecznej Francji rodziły się Papieskie Dzieła Misyjne przyświecała im pierwotna idea budzenia wśród ochrzczonych świadomości potrzeby wspierania misji. Z niej zrodziła się potem potrzeba pomocy finansowej Kościołowi na terenach misyjnych. Dziś Papieskie Dzieła Misyjne łączą oba te aspekty.
Znaczenie ogłoszonego przez Franciszka w 2019 r. Nadzwyczajnego Miesiąca Misyjnego.
Papież Franciszek ogłosił październik 2019 roku Nadzwyczajnym Miesiącem Misyjnym, którego celem jest rozbudzenie na nowo świadomości misji ad gentes i podjęcie z nową energią przemiany misyjnej życia i duszpasterstwa
„Obecnie nie potrzeba nam «zwyczajnego administrowania» – czytamy w liście Ojca Świętego. Bądźmy we wszystkich regionach ziemi w «permanentnym stanie misji»
Jestem przekonany, iż Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny jest dla całego Kościoła wielkim wyzwaniem i szansą na ożywienie na nowo ducha misyjnego. Chciałbym, i takie jest bez wątpienia pragnienie papieża, aby inicjatywa ta nie miała charakteru czysto centralnego, ale znalazła żywe odzwierciedlenie w miejscowych Kościołach. Misje jako istota Kościoła są powinnością każdej wspólnoty. Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny implikuje żywe zaangażowanie wszystkich wierzących. Z tego samego ducha zrodziła się inicjatywa Światowej Niedzieli Misyjnej, która każdej osobie wierzącej uświadamia jej powołanie do misji i odpowiedzialność za misje biorące swoje źródło w Chrzcie Świętym.
Charakterystyczne rysy misyjnej posługi Franciszka
Znaczenie pojęcia misji jest bardzo bogate i nadal się rozwija. Papież Franciszek nadał im szczególny charakter, który mnie osobiście kojarzy się z obrazem zagubionej owcy.
Franciszek prosi nas, abyśmy byli pasterzami owiec. Misje w papieskim ujęciu to stałe wychodzenie do ludzi, którzy pragną Boga i przede wszystkim poszukiwanie owiec zagubionych. „Kościół w drodze” podejmuje tę inicjatywę i poszukuje ludzi, którzy są daleko od Boga i odczuwają w swoich sercach pustkę. Tę pustkę należy wypełnić radosnym przekazem o Chrystusie. W przekazie Franciszka żywy jest obraz zagubionej owcy, która potrzebuje pastwiska, w przeciwnym razie umrze z braku pokarmu. Współcześni ludzie potrzebują pastwiska, potrzebują Boga, Jego słowa, sakramentów. W przeciwnym razie zginą, nawet jeśli myślą, że przetrwają.
Dziś nadal aktualne są misje ad gentes w rozumieniu Soboru Watykańskiego II. Nadal są ludzie, plemiona i całe narody, które nie znają jeszcze Jezusa. Nadal do wielu miejsc nie dotarła Ewangelia. Potrzeba misji odnosi się także do regionów, w których Ewangelia już jest obecna, ale serca wierzących pozbawione są entuzjazmu budowania na wartościach z niej płynących.
Świadectwo tajemnicy paschalnej Jezusa jest prawdziwym przekazem i daje wszystkim nowe wieczne życie w Bogu.
Misje nie są wynikiem ludzkich wysiłków
Jezus zapowiadając nadejście Królestwa Bożego przypominał, iż Królestwo należy do Boga. Królestwo nie należy ani do człowieka, ani do Kościoła, mimo iż jest on jego widocznym znakiem, w myśl nauk soborowych. To Bóg porusza ludzkie serca do głoszenia Ewangelii. Duch Święty w całej historii Kościoła budził w sercach misjonarzy zachwyt Ewangelią i czyni to również dziś: im mocniej pielęgnujemy swoja bliskość i przynależność do Chrystusa, tym więcej sił otrzymujemy, aby głosić Radosna Nowinę. Przez stulecia misjonarze udawali się w odległe miejsca na kuli ziemskiej, aby tam głosić Chrystusa. Wyjeżdżali nie wiedząc, co ich spotka. Często narażali swoje życie na niebezpieczeństwo. W nieliczny przypadkach przelewali krew i oddawali swoje życie za wiarę.
To Duch Święty budził w nich pragnienie głoszenia Ewangelii i dawania świadectwa. Tutaj tkwi klucz dla przebudzenia misji i świadomości misyjnej: głoszenie Ewangelii jest dziełem Ducha świętego. Jeśli Kościół otworzy się na działanie bożego Ducha i pozwoli się prowadzić, On zatroszczy się o misję głoszenia. Benedykt VI używał słowa „primiär” w odniesieniu do prymatu Boga. Królestwo należy do Boga. Bóg udziela nam łaski głoszenia.
Święci i misjonarze inspiracją dla nowych uczniów Jezusa
Historia życia świętych i misjonarzy, którzy z pokorą i oddaniem pełnili swoją misje to pieśń uwielbienia Boga i dziękczynienia za dary jakimi obdarzył swoje sługi.
Mnie osobiście poruszyła historia dwóch mnichów. Przed kilkoma dniami odwiedziłem klasztor Keur Moussa w Senegalu, założony na początku 20 wieku przez francuskich benedyktynów. Na tamtejszym cmentarzu są groby mnichów, którzy zginęli mając 30 i 35 lat. Wyjeżdżając ze swojej ojczyzny Francji zapewne wiedzieli, że ich życie w kraju przeznaczenia nie będzie trwało długo. Mieli jednak w swych sercach to coś, co było większe, ważniejsze niż ich własne życie. Dali świadectwo miłości i wierności Bogu, płacąc za to cenę własnego życia.
Jeśli chodzi o świętych, to chciałbym wspomnieć św. Franciszka z Asyżu, który bez lęku udał się do Egiptu i tak po prostu rozmawiał z sułtanem o swojej wierze i chrystusowym pokoju.
Naturalnie noszę w swoim sercu misjonarza z moich rodzinnych stron z diecezji Bozem Brixen, św. Josefa Freinademetza. To misjonarz werbista, który udał się do Chin, gdzie spędził całe życie, ciesząc się szacunkiem miejscowej ludności. Urodził się w cudownym środowisku, ale czuł pragnienie pójścia na krańce świata i dzielenia się Chrystusem z tymi, którzy go jeszcze nie znają.
Freinademetz pomaga nam zrozumieć, iż skarb wiary jest zbyt cenny, aby zachować go tylko dla siebie.
(opr. U. Siniarska) (Fides. 15/12/2017)