Jan Paweł II

Papież, którego widziałem…

Czyli refleksja nad sobą w cieniu papieskich pielgrzymek…

Śmierć papieża to niewątpliwie wydarzenie na skalę światową. Śmierć Jana Pawła II?… To osobiste przeżycie każdego człowieka, który w taki czy inny sposób miał okazję GO spotkać! A okazji było wiele! Przywoływanie dziś na pamięć tych licznych lub mniej licznych spotkań z Ojcem Świętym Janem Pawłem II, za czasów jego długiego pontyfikatu, jest nie tylko sięganiem pamięcią wstecz, nie tylko powtórnym przeżywaniem entuzjazmu, jaki towarzyszył tym spotkaniom, lecz nade wszystko jest próbą powrotu do źródeł! Źródeł tego, kim dzisiaj jesteśmy, my Polacy, a także kim jest każdy z nas z osobna. Jan Paweł II

 

ŻYCIOWY DROGOWSKAZ
Przyznam, że początków nie pamiętam… Wszak było to ponad 26 lat temu! Ale pamiętam szczególną pielgrzymkę Ojca Świętego do Polski w 1987 r. Szczególną dla mnie, ale też dla całego polskiego narodu.
Najpierw był Tarnów i uciążliwa wędrówka przez pola. Sektor daleko od ołtarza. W błocie! Wokół pełno „zomowców”, niby dla bezpieczeństwa i porządku, ale w rzeczywistości zostali wysłani po to, by wzbudzać respekt i strach przed władzą ludową. Błąd! Lud to były te tysiące ludzi, którzy mimo trudów i celowo stwarzanych utrudnień parły, aby być blisko Papieża, blisko „naszego Ojca świętego” i usłyszeć słowo otuchy i zapału, słowo rozbudzenia ducha, który wydawało się, że po latach stanu wojennego nieco zamarł w narodzie.
Po zakończonej mszy św. powrót. Jedni do domu, drudzy dalej „szlakiem papieskiej pielgrzymki”. Ja również, gdyż moja wędrówka dopiero się zaczynała i wcale nie prowadziła w rodzinne strony. Tym razem nie dałem sobą pokierować. Sam wybrałem drogę powrotu i przez pola podążałem w kierunku dalekich na horyzoncie wież jednego z tarnowskich kościołów. Geograficzny punkt odniesienia, czy życiowy drogowskaz?
Na przedmieściach Tarnowa zapanowało wielkie poruszenie: „Papież! Papież!” Zobaczyłem papa mobile… ale bez Papieża! Samochód podążał, jak wiele tysięcy innych osób na kolejne spotkanie Ojca Świętego z wiernymi w Krakowie.
Później w pociągu do Krakowa było podobnie. W każdym przelatującym helikopterze, ludzie śledzący trasę Papieża, chcieli dojrzeć jego oblicze. Reakcje spontaniczne… „Papież leci! Papież leci!” I wymachiwania rękami ściskającymi biało-żółte chusty. A w Krakowie…
POD KLOMBEM W KRAKOWIE
W Krakowie już od rana zaczęły gromadzić się tłumy ludzi. Młodzi ciągnęli przed siedzibę arcybiskupią, niegdyś kardynała Karola Wojtyły, a dziś papieża Jana Pawła II.
 
Nie miałem wejściówki, więc raz jeszcze z dala, ale tym razem z dobrą widocznością na okno… To samo okno, które stało się dziś symbolem „okna otwartego na świat”. Zbliżał się wieczór i oczekiwanie, aż w oknie ukaże się Ojciec Święty. Czekałem w parku pod krzakiem, z głową na plecaku, a w plecaku świadectwo maturalne i podanie z prośbą o przyjęcie do postulatu Księży Pallotynów! Image
Około godziny 19.00 pojawił się Ojciec Święty. Zgromadzeni krzyczeli: „Weź nas z sobą!”. Oblicze Jana Pawła II było rozpromienione radością i troską o tych młodych, o ich przyszłość, a wśród nich byłem ja i moje pytania… Wsłuchany w docierające do mnie fragmenty „gawędy” o młodości, o sile wewnętrznego „ja”, o „sile przebicia” i wzajemnej solidarności Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem, o wolności, ale najbardziej o perspektywie życiowej młodego pokolenia… rozważałem, jak to będzie dalej…
I WRESZCIE DOTARŁO DO MNIE…
„Umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował – przez tę miłość i przez ten sakrament, który tę miłość wyraża, Chrystus daje nam najpotężniejszy środek tej siły przebicia, która tak bardzo potrzebna jest młodym, żeby się przedwcześnie nie wycofać, nie uciec, nie załamać, żeby nie zagubić perspektywy. Nie można żyć bez perspektywy!”
To były mocne słowa, a dla mnie osobiście wyjątkowo ważne słowa, bo przecież ciągle byłem na etapie wahań i rozterek. Perspektywa jednak zarysowała się bardziej wyraziście!
DALEJ W DROGĘ!
Północ, Papież na spoczynek… ja do kolejnego pociągu. Tym razem do Warszawy, do Zarządu Prowincjalnego na Skaryszewskiej… Motywacja podbudowana spotkaniem z Papieżem. Spotkaniem na odległość… Fakt! Ale spotkaniem zapadającym w pamięć na resztę życia!
Później, za czasów seminaryjnych były jeszcze inne spotkania i w innej także Polsce.
KAPŁAŃSTWO
Spotkanie w Belgii w 1995 r. (któżby się spodziewał!) naznaczone zostało w sposób szczególny przesłaniem na przyszłość. Już jako ksiądz, od maja 1994 r., stanąłem przed kolejnym życiowym wyzwaniem… Decyzja zapadła późno, ale szybko… kilka miesięcy przed święceniami. Potem był czas przygotowania, nauki języka francuskiego, do wyjazdu do Afryki na misje, na Wybrzeże Kości Słoniowej! Jednocześnie jednak niepewność i pytanie: co przyniesie jutro? Odpowiedź?…
Ojciec święty przybył na beatyfikację Ojca Damiana, który swoje życie poświęcił trędowatym na odległym archipelagu wysp Oceanu Spokojnego. Misjonarz, nauczyciel, lekarz ciała i duszy… A jednak coś w tej wędrówce i odkrywaniu papieskiego szlaku jest!
Była również okazja spotkać i ucałować Pierścień Rybaka. Przed Nuncjaturą Apostolską w Brukseli, Papież swoim zwyczajem „umknął” ochronie i zaczął pozdrawiać zgromadzonych. Byłem tuż… tuż… a za mną, ze łzami w oczach Polka, od lat na emigracji. Ustąpiłem jej miejsca. „Okazja jeszcze się nadarzy”- pomyślałem.
MISJA PAPIESKA
 Image Bazylika Matki Bożej Pokoju na Wybrzeżu Kości Słoniowej – wyniosłe sanktuarium maryjne ufundowane przez Prezydenta Feliksa Houphoueta-Boigny i oddane pieczy Ojca Świętego – to tam przyszło mi pracować i ewangelizować ludy Afryki przez następnych kilka lat. Napawało mnie to dumą! Wsłuchany w głos Papieża, który tak umiłował Afrykę, usłyszałem po raz kolejny słowa wygłoszone w «krakowskim oknie otwarcia na świat»: „Nie chodzi o to, aby papież przyjechał… żebyście sobie pokrzyczeli, pośpiewali”.
W istocie, Jan Paweł II nie zabiegał o kult własnej osoby ani w Polsce, ani w Afryce, ani na żadnym innym kontynencie.
Jego przesłanie, jego nauczanie, jego testament duchowy… to pokój i przebaczenie… to Chrystus, bez którego nie sposób zrozumieć człowieka… to Maryja, Matka Zbawiciela, Orędowniczka człowieka rozpromienionego radością wiary czy pogrążonego w smutku ludzkiej niedoli! Jan Paweł II pojął czego potrzebuje Afryka, bo wiedział czego potrzebuje człowiek. A gdy już osłabł w swoim dynamizmie i rzadziej odwiedzał Afrykę, ciągle o niej myślał z nadzieją i wspominał z troską. Oto, co zrozumiałem w Afryce, spotykając dziedzictwo afrykańskie naznaczone obecnością Ojca świętego!
OJCIEC ŚWIĘTY PROWADZI NAS JESZCZE DALEJ
Etap afrykański, na jakiś czas zakończony, powracam do Belgii, na studia i do duszpasterstwa. Rok 2000 to Wielki Jubileusz, spotkanie z młodymi. I młodzi całego świata ciągną do Rzymu, wśród nich młodzież belgijska. Jestem z nimi, jestem wśród nich. Widzę, że wiele osób traktuje to jako przygodę, aż do czasu… do czasu, jak Papież Jan Paweł II swoim autorytetem wskazuje, że właściwą drogą człowieka jest Chrystus, który młodemu człowiekowi otwiera nowe perspektywy nowego tysiąclecia.
Trudno oprzeć się refleksji… Na placu i w parku przed krakowskim „oknem na świat” było nas kilka tysięcy… nas Polaków, nas chrześcijan! W Rzymie 2000 r. młodzi ze wszystkich kontynentów i narodów świata przybyli na wezwanie utrudzonego wędrówką, lecz ciągle pałającego siłą ducha człowieka bez reszty oddanego misji, jaką Zbawiciel zlecił Piotrowi i Apostołom: „Idźcie na cały świat…”
To było najpiękniejsze moje spotkanie z Papieżem, którego widziałem i z Człowiekiem, którego spotkałem!
Choć nigdy nie ucałowałem jego pierścienia i nie mam „zdjęcia z papieżem”, mogę dziś z radością i nadzieją na przyszłość powiedzieć, że spotkałem takiego Papieża, którego chciałem spotkać. Jego świadectwo „pielgrzymowania przez życie” potwierdziło się w jego śmierci napawającej smutkiem, ale też nadzieją na przyszłość.
Jako wielki misjonarz, potrafił za życia, jak i w godzinie śmierci zgromadzić wiernych na wszystkich kontynentach świata. Wśród czuwających, byłem tak samo obecny, jak wtedy w Krakowie, w parku pod krzakiem. Tyle, że „okno otwarcia na świat” zamieniło się w okno komputera, zaś niemy głos Ojca świętego „Szukałem was… dziś przyszliście do mnie. Dziękuję Wam!” w głos samego Chrystusa!
Ks. Piotr Jan Karp SAC