fot. Pixabay

Papieska Intencja Ewangelizacyjna, wrzesień 2017

fot. Pixabay

Aby chrześcijanie, uczestnicząc w sakramentach i rozważając Pismo Święte, stawali się coraz bardziej świadomi swojej misji ewangelizacyjnej.
Rok 2017 – to szósty rok wojny w Syrii. W trakcie pięciu lat wojennej zawieruchy przyszły na świat tysiące syryjskich dzieci. Śmierć, głód, brak dachu nad głową, świst bomb i brak przyszłości – to codzienność tych dzieci i ich rodzin.

Cierpią wszyscy Syryjczycy, ale dzieci są największymi ofiarami tego niekończącego się konfliktu. Przyszłość maluje się dla nich w jeszcze mroczniejszych barwach.1,2 miliona dzieci żyją jako uchodźcy poza granicami Syrii. Wiele z nich urodziło się w obozach. Dzieci były zabijane, okaleczane, porywane i zmuszane do zabijania z bronią w rękach. Były ofiarami najbardziej bestialskiej przemocy fizycznej i psychicznej. Musiały przyglądać się egzekucji najbliższych.

Wojna dotknęła 8,4 milionów dzieci. 2,9 milionów najmłodszych poniżej 5 r.ż. nie doświadczyło żadnej innej rzeczywistości tylko wojny. Wojna pogrążyła w głębokim ubóstwie aż 7 milionów małych Syryjczyków. 1/3 dzieci w wieku szkolnym została pozbawiona szans na edukację szkolną. Na twarzach syryjskich dzieci trudno zobaczyć beztroskę dzieciństwa. Lata wojny wyryły na nich głębokie ślady lęku i cierpienia.

Syryjskie dzieci to ulubiony motyw dla czasopismu, magazynów, programów telewizyjnych – zalane krwią, brudne od pyłu bombowego, w otoczeniu czarnego dymu. Po co to? Czy to spowoduje zakończenie wojny?

Historia naszej ojczyzny Syrii, to historia ciemności, śmierci, nieszczęścia. My, Siostry Dobrego Pasterza, chcemy temu przeciwdziałać i być znakiem nadziei i pokoju. Niestety, nie jest to łatwe zadanie. Dzielimy ten sam los, co nasi rodacy. Stałe przerwy w dopływie prądu, częsty brak zasięgu telefonów komórkowych, brak paliwa, blokada ulic, to wszystko utrudnia komunikację i niesienie pomocy.  Ale naszą pracę wykonujemy najlepiej, jak potrafimy. „Każdy dzień, który mija, to dla nas jak cały rok“, powiedziała Aisha, kobieta czwórki dzieci, która przyszła do nas z prośbą o pomoc.

Wysłuchałyśmy jej historii i potem poszłyśmy zobaczyć, gdzie mieszka. Jej dom to pozostałości po sklepie, właściwie jeden długi, ciemny korytarz. Rodzina wynajęła pomieszczenie, gdy musiała uciekać z Damaszku. Aisha ma 45 lat. Ma męża i czworo dzieci. 17 letni syn Mohammed pracuje w drukarni i troszczy się o rodzinę. Mąż nie widzi, ponieważ odłamek bomby uszkodził mu oczy. „Nasz wcześniejszy dom był obszerny. Prowadziliśmy szczęśliwy życie. Mąż pracował, a ja troszczyłam się o dom i dzieci. Potem przyszła wojna i zaczęły spadać na nas bomby. Zdecydowaliśmy się na ucieczkę. Mąż chciał zostać i strzec domu, dopóki nie wrócimy. Niestety, dom został zniszczony. Na szczęście mąż przeżył, ale ma uszkodzone oczy.”

Kobieta ze smutkiem w głosie mówi dalej: „Poszłam do pracy jako szwaczka. Próbowałam wszystkiego, aby moje dzieci mogły przeżyć”.

Zapytałam się dzieci, jakie mają marzenia. Dziewczynka imieniem Nariman odpowiedziała: „Chciałaby ukończyć IX klasę i wydobyć się z tego grobu, w którym musimy żyć”. Jej brat, Yahya, odpowiedział: „Nie mam wielu marzeń. Ale chciałbym w przyszłości zatroszczyć się o rodzinę”.

Widziałam twarz dziecka, któremu wojna dodała lat i który nosi ślady wielkiego dramatu. Ojciec milczał. Nie lubi wobec obcych mówić o swoim losie. Wojna postawiła życie tej i wielu innych rodzin na głowie, niszcząc teraźniejszość i przyszłość. Zapytałam się, skąd dowiedzieli się o nas, Siostrach Dobrego Pasterza. Ktoś im powiedział i matka postanowiła zapukać do naszych drzwi. „Od czterech lat nie kupowałam moim dzieciom żadnego ubrania. Nie mamy pieniędzy. Musimy żebrać”.

Zakonnice cieszą się, że przynajmniej w ten sposób mogą pomóc. Na pożegnanie Aisha mówi: „Tak długo, jak długo się cierpi, człowiek wie przynajmniej, że żyje”.

Ja z kolei myślę, że dopóki odczuwa się ból drugiego człowieka, jest się człowiekiem.

missiomagazin, 4/2017

tłumaczyła Urszula Siniarska