Aby Duch Święty sprawił, że wiele osób w naszych wspólnotach pójdzie za głosem powołania misyjnego i będzie gotowych całkowicie poświęcić się szerzeniu królestwa Bożego.
Dekret Soborowy Ad Gentes podkreśla, iż pielgrzymujący Kościół jest ze swej istoty misyjny, ponieważ bierze początek z posłannictwa Syna i Ducha Świętego, który według ojcowskiego planu jest źródłem miłości (por. AG). Stwarzając nas wolnymi, powołał jednocześnie do uczestnictwa w swoim Boskim życiu i do dążenia do świętości oraz szczęścia wiecznego.
Poprzez Wielkanocne Misterium Chrystusa świat otrzymał w darze Ducha Świętego, który uświęca i daje życie. Jest on duszą misji Kościoła. Duch Święty napełnia swą mocą świadków miłości Chrystusa, przygotowując jednocześnie serca, którym głoszona jest Radosna Nowina, do przyjęcia daru Słowa Życia. Jest to ten sam Duch, który budzi w ludzkich sercach pragnienie naśladowania Chrystusa, dzielenia z nim Jego misji i głoszenia światu Ewangelii.
Kościół nie jest ludzkim przedsięwzięciem, które swój sukces zawdzięcza talentowi organizacyjnemu tych, którzy nim kierują. Jest on o wiele bardziej doskonałym Boskim przedsięwzięciem, poprzez które Bóg realizuje swoje Dzieło Zbawienia, pomimo niedoskonałości jego członków.
Zdarza się, iż wewnętrzne problemy Kościoła mogą zakłócić jego misyjną aktywność. Błogosławiony Jan Paweł II z ubolewaniem twierdził, iż wśród wiernych, także dostojników kościelnych, brak jest entuzjazmu. Jego miejsce zajmują natomiast zniechęcenie, rozczarowanie, kompromisy ze środowiskiem i brak zainteresowania. Wśród powodów tej postawy papież wymienił min. obojętność, tak powszechną wśród chrześcijan. „Mentalność ta” – pisał Jan Paweł II – „bierze swój początek w nieprawidłowej postawie teologicznej, naznaczonej religijnym relatywizmem, który wszystkie religie każe traktować jako identyczne”.
W obliczu takiej sytuacji konieczna jest przede wszystkim stała modlitwa Kościoła. Powołania misyjne, jak wszystkie inne powołania, są darem Boga. Konieczna jest modlitwa do Pana Żniwa, aby posłał robotników do swojej Winnicy. Konieczny jest klimat otwarcia na Ducha Świętego, który udziela Kościołowi nowej dynamiki, na bazie uniwersalnej miłości Boga do wszystkich ludzi. Musimy znów gromadzić się jak Apostołowie w Wieczerniku i od Maryi uczyć postawy przyjęcia Ducha Świętego.
Wielu młodych ludzi odczuwa lęk i niepokój przed Bożym wołaniem, ponieważ pójście za Chrystusem rozumiane jest często jako utrata samego siebie i wszystkich ważnych rzeczy. Człowiek współczesny z jednej strony poszukuje Boga, z drugiej zaś odczuwa lęk w obliczu wyzwań prawdziwej miłości, jedynej, która umożliwia spotkanie Chrystusa i daje prawdziwą radość. Dlatego naszym własnym życiem mamy dawać świadectwo tej prawdzie, iż Boski płomień nie niszczy życia, lecz życie daje.
Papież Benedykt XVI w kazaniu na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego w roku ubiegłym podkreślił, iż utrata samego siebie dla prawdziwego Boga, Boga Miłości i życia prowadzi w rzeczywistości do pełnego odnalezienia siebie. „Kto powierza się Chrystusowi doświadcza już w tym życiu pokoju i radości serca, jakich świat nie może dać i jakich świat nie może zabrać, ponieważ są one darem Boga. Opłaca się więc pozwolić Duchowi Świętemu, aby w nas działał! Ból, jaki wiąże się z tym stanem jest konieczny dla naszej przemiany”. (23.05.2011 r.)
Prośmy więc o łaskę, abyśmy nie lękali się tego płomienia. Módlmy się, aby wielu młodych ludzi pozwoliło Duchowi Świętemu działać w sobie i aby stali się oni pełnym darem dla Kościoła, który poprzez miłość Chrystusa przemienia oblicze ziemi.
Fides, 31/05/2011
Tłum. U. Siniarska