Aby Kościół był domem wszystkich i z gotowością otwierał drzwi tym, których dyskryminacja rasowa i religijna, głód i wojny zmuszają do emigrowania do innych krajów.
Jednym z najdotkliwszych problemów współczesnego człowieka jest poczucie samotności. W potoku ludzkich mas, które w pośpiechu przemierzają ulice wielkich metropolii, ginie zainteresowanie pojedynczym człowiekiem.
Otoczony ludźmi, a jednak samotny i opuszczony – tak często określa siebie mieszkaniec wielkiego miasta. Problem ten dotyka w sposób bolesny zwłaszcza migrantów, którzy zostali zmuszeniu do opuszczenia swojej ojczyzny, uciekając przed brutalnością wojen, dyskryminacją, rasizmem, nietolerancją i przed dominacją elementów innych religii, stojących w sprzeczności z ich sumieniem. Istota Kościoła opiera się na fundamencie Rodziny Bożej, określanej jako domowe ognisko. „Domowe ognisko” to miejsce, gdzie człowiek czuje się kochany, ceniony za to, kim jest. To ludzkie ciepło, doświadczenie matczynej miłości. To zwykle matka jest tym, kto swoją macierzyńską miłością przekształca dom w ognisko miłości. Kościół jako Święta Matka, musi stać się dla swoich dzieci, zwłaszcza tych, najbardziej potrzebujących, miejscem bezpieczeństwa, miłości i oparcia.
W naszych uszach muszą nieustannie brzmieć słowa Jezusa: To, co uczyniliście jednemu z moich braci najmniejszych, mieście uczynili. Często migracja stawia człowieka wędrującego poza granice ojczyzny w sytuacji bezsilności, niepewności i braku najbardziej podstawowych środków do życia. Są to sytuacje trudne do przezwyciężenia. Towarzyszą im często dodatkowe ograniczenia: bariera językowa, brak pracy, itd. Emigrant, znajdujący się w beznadziejnej sytuacji, staje się łatwym obiektem manipulacji, szykan i nadużyć. Nie możemy zapominać, iż emigrant jest istotą ludzką, posiadającą niepodważalne prawa, mówił Benedykt XVI w Orędziu na Dzień Migranta 2010 r. Obowiązkiem nas wszystkich jest troska o obraz Kościoła, będący rzeczywistym odzwierciedleniem obrazu Chrystusa, obrazu macierzyńskiej i miłosiernej miłości Boga.
W encyklice Deus Caritas est Ojciec święty Benedykt XVI mówi wyraźnie o żywym praktykowaniu miłości bliźniego przez wszystkich członków Kościoła. Kościół jest rodziną Bożą w świecie. W tej rodzinie nie powinno być nikogo, kto cierpiałby z powodu braku tego, co konieczne. Jednocześnie jednak caritas-agape wykracza poza granice Kościoła; przypowieść o dobrym Samarytaninie pozostaje kryterium miary, nakłada powszechność miłości, która kieruje się ku potrzebującemu, spotkanemu przypadkiem, kimkolwiek jest. Obok tego uniwersalnego przykazania miłości, istnieje również konieczność specyficznie eklezjalna — mianowicie, by w Kościele jako rodzinie żaden z jej członków nie cierpiał, gdy jest w potrzebie (DCE, 25b). Mówiąc o pierwszych siedmiu diakonach papież podkreśla, iż grupa ta nie miała spełniać tylko praktycznej posługi rozdawnictwa: mieli to być mężczyźni «pełni Ducha i mądrości» (por. Dz 6, 1-6). Oznacza to, że służba społeczna, jaką mieli wypełniać była bardzo konkretna, ale równocześnie była to służba duchowa; ich rola zatem była prawdziwie duchowa i realizowało się w niej podstawowe zadanie Kościoła, którym jest właśnie uporządkowana miłość bliźniego (DCE, 21). Nie chodzi więc tylko o służbę społeczną, lecz o wyraz nadprzyrodzonej miłości bliźniego, jaką promieniować ma Kościół.
Prośmy Maryję, naszą Matkę, aby pomogła nam, członkom Kościoła, być odbiciem prawdziwej miłości macierzyńskiej, miłości Boga wobec człowieka. Maryja, zmuszona do ucieczki do Egiptu, doświadczyła pełnego ogołocenia. Dlatego jej macierzyńskiemu stawiennictwu powierzajmy naszych braci, skazanych na życie poza ojczyzną.
Fides, 24.07.2010 r.