Aby chrześcijanie w Oceanii głosili z radością wiarę wszystkim ludom kontynentu.
Miałem w jednej z moich wspólnot staruszkę, Barbarę, którą odwiedzałem przy okazji świąt i udzielałem Komunii św. i sakramentu chorych. Staruszka nie chodziła do kościoła od prawie 5 lat, bo mogła zrobić tylko parę kroków w swoim domu czy do koła niego.
Żyła w małym domku, a raczej szałasie, bo ściany nie były obite deskami czy blachą. Za każdym razem kiedy ją odwiedzałem była pogodna i uśmiechnięta, nigdy nie narzekała na współziomków czy rodzinę. Kiedy miała, zawsze dawała mi parę groszy. Była matką wielu dzieci, z których jeden syn jest sołtysem (counsel) tej wspólnoty.
Niedawno zmarło się staruszce w niedzielne popołudnie. Poproszono mnie…
… o Mszę św. pogrzebową i pogrzeb na następny dzień tj. w poniedziałek. Na Mszy św. zgromadziło się sporo osób z miejscowej wspólnoty. Chcieli ją pożegnać, bo była seniorką tej wspólnoty dożywszy ponad 80 lat, co jak na miejscowe warunki jest długowiecznością, bo zwykle ludzie umierają w wieku 60-ciu lub 70-ciu lat.
Dla mnie była taką osobą, którą w Ewangelii błogosławieństw nazywamy: „błogosławionymi ubogimi w duchu”. Żyła skromnie, ubogo i bogobojnie. Nikomu nie wadziła, z radością przyjmowała wszystko co przychodziło jej przeżywać.
Została pochowana w grobie nieopodal swojego domu, w którym mieszkała przez ostatnie lata swojego życia.
Ks. Jan Rykała SAC, PNG
http://www.horyzonty.misjesac.pl/content/view/3018/64/