Posyłam Was 70-2/2008
Pod koniec ubiegłego roku, odwiedził Polskę ks. abp Henryk Hoser, pallotyn, lekarz, wieloletni misjonarz w Rwandzie, aktualnie Sekretarz w Kongregacji Ewangelizacji Narodów i Przewodniczący Papieskich Dzieł Misyjnych. Podczas spotkania z Redakcją „Posyłam Was”, Ksiądz Arcybiskup podzielił się różnymi aspektami swojej pracy w Kongregacji. Przybliżając cel swojej wizyty w rodzinnym kraju nawiązał do 100-lecia obecności Pallotynów w Polsce, a także do 50-lecia opublikowania przez papieża Piusa XII misyjnej encykliki Fidei Donum oraz jej aktualności w świecie współczesnym, który w obliczu wielorakich kryzysów potrzebuje rzetelnych świadków Chrystusowej Ewangelii. Ksiądz Arcybiskup, oprócz wspomnianego dokumentu, odwołuje się także do encyklik papieży Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI dotyczących wartości ludzkiego życia, nadziei dla tych, którzy żyją w świecie niesprawiedliwości, oraz nowych sposobów docierania z przesłaniem ewangelicznym do współczesnego człowieka. Jest to misja całego Kościoła i każdego z nas…
Fragment wywiadu:
– W jednym z wywiadów wypowiedział Ksiądz Arcybiskup słowa, które najczęściej są cytowane w mediach: „Polska wysyła zbyt mało misjonarzy”. Czy to przekonanie nadal Księdzu towarzyszy?
Ks. abp Henryk Hoser SAC: To zdanie jest oczywiście wyjęte z szerszego kontekstu. Uważam jednak, że Polska ma ogromne możliwości, tzn. można odnotować u nas jeszcze dużo powołań, zarówno do stanu duchownego, jak i do życia konsekrowanego. Młodzież jest wspaniała, bardzo ofi arna i gotowa pracować dla ewangelizacji świata. A w proporcji do liczby tych grup, a więc księży, sióstr zakonnych, wolontariatu, liczba dwóch tysięcy misjonarzy nie jest imponująca; mogłaby być, moim zdaniem, pomnożona. Dlatego właśnie mówię, że to jest niewykorzystany potencjał.
– Może niewystarczająco mocno podkreśla się w Polsce wagę powołania misyjnego?
Są dwa czynniki, które trzeba brać pod uwagę. Pierwszy, to spadek liczby kandydatów na misje. Należy zastanowić się, dlaczego młodzi nie chcą podejmować tak ambitnych celów, nie chcą spróbować życia może mniej sformalizowanego, mniej bezpiecznego i wygodnego niż w Europie, ale jednocześnie bardzo pasjonującego, zwłaszcza dla tych, którzy tęsknią za pewnym ewangelicznym radykalizmem; odwagą i poświęceniem.
Drugim czynnikiem, który należałoby poddać analizie jest to, że wielu polskich misjonarzy przedwcześnie wraca z misji. Zaobserwowaliśmy, że na około 100 wyjeżdżających jest 100 powracających, w związku z tym liczba przebywających na misjach nie wzrasta. Czyli brak nam wytrwałości. Jestem pełen nadziei, że ta tendencja się odwróci i liczba misjonarzy będzie zdecydowanie wzrastać.
– Co można zrobić, by temu wyzwaniu stawić czoła?
Twierdzę, że w Polsce należy wyraźnie zmobilizować młodych, aby zgłaszali się do wyjazdu na misje. Nie wystarczy tylko udzielić zezwolenia na wyjazd kandydatowi, który zgłasza się spontanicznie, z potrzeby serca. Trzeba zauważyć ów poryw i podtrzymać, wzmocnić zapał, pamiętając, jak swego czasu prorocy odpowiadali na głos Pana Boga, odpowiadali na apel. My też, przed laty, usłyszeliśmy apel Prowincji i odpowiedzieliśmy na wezwanie, wyjeżdżając na misje. Jeśli nie słychać apelu, to skąd wezmą się kandydaci? Nie zapominajmy, że powoływanie jest wzywaniem serc i umysłów… To bardzo ważny aspekt apostolskiej pracy. Taką też mamy rolę do spełnienia, jako misjonarze.
Rozmawiał: ks. Piotr Jan Karp SAC
[Więcej w aktualnym wydaniu w wersji drukowanej. Warunki prenumeraty]